kotłach, ustawicznie mięszając, rozmaite mięso z wodą bez soli i włoszczyzny, do czego bierze się czasem całego wołu, parę cieląt, stare kury i inny drób, kilka starych zajęcy itd., a jak się wszystko dobrze rozgotuje, zbiera się wszelką tłustość, wlewa masę na gęste prześcieradła i wyciska, poczem płyn, który ściekł, znowu wlewa się do kotłów i gotuje, mięszając bez ustanku, jak powidła, aby się buljon nie przypalił. Przelewanie przez prześcieradła trzeba powtarzać po kilka razy, aż buljon dostatecznie będzie gęsty, co przy mocnym ogniu następuje mniej więcej w 24 godzinach. Skoro masa wzięta na łyżkę do niej się przylepia, dowód, że buljon już dostatecznie wygotowany; przelewa się go potem na miski i wstawia w zimnem miejscu, gdzie wkrótce stężeje. Kiedy parę lat poleży, tak będzie twardy, że trzeba go rąbać.
Jeżeli się na 10 osób weźmie ⅛ kgr. takiego buljonu, rosół będzie bardzo mocny.
Na kosz brudnej bielizny bierze się około pół paczki funtowej ekstraktu mydlanego „Sapon“ z marką ochronną „koszulką“ który można dostać w każdym handlu[1]. „Sapon“ rozpuszcza się w ciepłej wodzie i dolewa ten rozczyn do wanny, aż pokryje bieliznę. Na drugi dzień pierze się w tej samej wodzie, a brud bez silnego tarcia z łatwością schodzi. Środek ten nie szkodzi bieliźnie w żadnym razie. Dokładniejszy przepis użycia, podany jest na każdej paczce.
Plamy w bieliźnie od atramentu, wina, kawy, owocu i rdzy, usuwa się z łatwością bielikiem „Asan“[1] w paczkach po 10 fen. (14 hal.) „Asan“ lepiej plamy