tak niezwyczajnem, fakty były tak wprost cudowne, że dwaj starcy, kupiec i Genjusz wsłuchiwali się, wstrzymując oddech w swej piersi.
Cicho było tak bardzo, że bicia serc słychać było, że szmer skrzydeł ptaszęcych, że wiew trzciny i traw rosnących na pustyni słyszeli wszyscy.
Starzec mówił doniosłym głosem o rycerskich swoich wyprawach, o pomocy podczas wojny dawanej przez dobre duchy, o sztandarze zdobytym i danym mu przez wielkiego Genjusza siły... A mówił tak pięknie i długo, że wzruszonym słuchaczom łzy padały z oczu, piersi podnosiły się westchnieniem, a ręce składały się do oklasku...
Genjusz słuchając o tych wielkich cudach jeszcze bardziej zolbrzymiał. Uniosła się jego postać, wznosiły się ku górze ręce, twarz pałała tak wielkim za-
Strona:Kupiec i Geniusz.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.
— 22 —