Strona:L. M. Montgomery - Ania na uniwersytecie.djvu/231

Ta strona została skorygowana.

cie przez różowe szkła dziewczęcej nadziei i szła w nie z głową podniesioną wysoko. Gdzie się podziały dawne, marzenia o szczęściu?
— Tak się świat zmienia, — zacytował Gilbert przytłumionym głosem. Ania zastanowiła się teraz czy przypadkiem Gilbert nie pomyślał o Krystynie. O, jakże smutno będzie w Avonlea po wyjeździe Diany!


ROZDZIAŁ XXX.
Romans pani Skinner.

Wysiadłszy z pociągu na stacji Valley Road, Ania poczęła rozglądać się wokoło, czy ktoś nie wy szedł na jej spotkanie. Miała zamieszkać u niejakiej panny Janiny Sweet, lecz nie zauważyła nikogo, ktoby choć w przybliżeniu odpowiadał wyglądowi tej pani, której rysopis podała jej Elżunia w swym liście. Dostrzegła tylko jakąś starszą kobietę, siedzącą w małym powoziku, do którego naładowano worki pocztowe. Twarz nieznajomej była okrągła i czerwona, przypominająca zachodzącą pełnię księżyca. Dama ubrana była w obcisłą, czarną, kaszmirową suknię, uszytą według mody z przed dziesięciu lat; na głowie miała czarny, zakurzony kapelusz słomkowy, opasany żółtą wstążką i przybrany czarną koronką.
— Więc to pani, — zawołała, wskazując w stronę Ani długim batem. — Pani jest nową nauczycielką, przybyłą do Valley Road?