Strona:L. M. Montgomery - Ania na uniwersytecie.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

czasie, kiedy Indjanie postanowili upomnieć się o dawne swe prawa. Potem Kingsport stało się niejako kością sporu między Anglikami i Francuzami i przechodziło co pewien czas z rąk do rąk. Oczywiście każda taka zmiana zostawiała odpowiednie ślady na wewnętrznem życiu tego nieszczęsnego miasta.
W samym środku miejskiego parku wznosi się wysoka wieża, zabazgrana autografami licznych turystów, a tuż poza miastem na niskiem płaskowzgórzu pozostały jeszcze ruiny dawnych fortyfikacyj francuskich i kilka luf armatnich, sterczących w czeluściach między murami. Kingsport posiada rozmaite zabytki historyczne, niezwykle ciekawe dla przyjezdnych, a wśród tych zabytków na pierwszy plan wysuwa się stary cmentarz św. Jana, leżący w samem centrum miasta, otoczony cichemi ulicami, staremi domami zasłuchanemi w szmer życia nowoczesnych czasów. Każdy obywatel Kingsport przepojony jest dumą, mówiąc o cmentarzu św. Jana, bo przecież każdy niemal posiada tam mogiły swych przodków, których imiona zapisały się w ten lub inny sposób na kartach historji osobliwego miasta. To też stare te mogiły potomkowie utrzymują w jak najlepszym porządku i starają się prześcignąć w nadzwyczajnej tej troskliwości. Przeważnie groby pokryte są płytami z szarego kamienia i tylko w rzadkich wypadkach zauważyć się daje jakiś skromny rzeźbiony pomniczek. Pomniczki takie przeważnie przystrajają obywatele Kingsport rzeźbioną w kamieniu czaszką, skrzyżowanemi piszczelami, a na samym szczycie umieszczają uśmiechniętą twarzyczkę cherubina. Bardzo niewiele mogił pozostaje w za-