Strona:L. M. Montgomery - Ania na uniwersytecie.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.

spotykała Karola jedynie przypadkowo w wykładowych salach uniwersytetu i bardzo chłodno odpowiadała na jego oficjalny ukłon. Stosunki takie trwały przez całą zimę. W końcu Karol zapłonął żywszem uczuciem do jakiejś młodziutkiej jasnowłosej studentki, która zapał jego przyjęła z ochotą. Jednocześnie z tym nowym porywem, w duszy jego zrodziło się przebaczenie dla Ani i stał się w stosunku do dawnej przyjaciółki nieco mniej chłodny.
Pewnego dnia Ania wbiegła podniecona do pokoju Priscilli.
— Czytaj! — zawołała, podsuwając trzymany w ręku list. — Od Stelli, zamierza w przyszłym roku przyjechać na uniwersytet, cóż ty na to? Sądzę, że pomysł wspaniały, obyśmy tylko mogły go urzeczywistnić. Jak ci się zdaje, Prissy?
— Muszę się przedtem dowiedzieć, o co idzie, — odparła Priscilla ze spokojem, odkładając grecką książkę i sięgając po list. Stella Maynard była również koleżanką Ani i Priscilli z czasów seminaryjnych, a ostatnio sprawowała urząd nauczycielki w jednej ze szkół wiejskich.
„Pragnę na pewien czas porzucić swoje zajęcie“, pisała, „i chcę w przyszłym roku przyjechać do Redmond‘u. Ponieważ ukończyłam trzeci kurs seminaryjny, przysługuje mi prawo wstąpienia odrazu na drugi kurs uniwersytecki. Na teraz mam już dość tego spokojnego życia wiejskiego. Mogłabym nawet napisać powieść o życiu wiejskiej nauczycielki. W powieści tej nie byłoby ani odrobiny przesady. Zdaniem opinji ogółu, życie nauczycieli wiejskich płynie beztrosko i zasadniczo obowiązki nasze ograniczają