Strona:L. M. Montgomery - Ania z Avonlea.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.

— O, nie, niema nic podobnego w katechizmie, Tadziu!
— A ja mówię, że jest — upierał się Tadzio — właśnie w niedzielę uczyła mnie Maryla: dlaczego powinniśmy kochać Boga? Bo nas stwarza, strzeże[1] i odkupuje.
— Muszę pójść napić się wody — rzekła Ania pośpiesznie.
Powróciwszy, zużyła dużo czasu i trudu na wytłumaczenie Tadziowi, że opuszczenie przecinka zmieniło zupełnie sens zdania z katechizmu.
— Tak, myślałem sobie, że to byłoby za dobrze — westchnął Tadzio z rozczarowaniem. — Zresztą, kiedy Pan Bóg miałby czas na robienie konfitur, jeżeli w niebie jest „jedno wielkie święto“. A czy niedziele są tam także?
— Niedziele i różne inne cudowne dni, Tadziu. Każdy dzień jest jeszcze piękniejszy, niż był poprzedni — zapewniała Ania, zadowolona, że niema w pobliżu Maryli, którąby podobne przekonania raziły. Maryla nie pozwalała bowiem na żadne fantastyczne przeróbki tekstu Biblji. Co niedziela Tadzio i Tola uczyli się jednego pytania z katechizmu i dwóch wersetów z Biblji. Tola uczyła się potulnie i recytowała jak nakręcona maszyna, nie okazując wielkiego zainteresowania ani zrozumienia; natomiast ciekawość Tadzia była podniecona i często zadawał pytania, które kazały Maryli drżeć o jego duszę.

— Stefek Slone powiada, że w niebie nic się nie robi, tylko spaceruje w białych sukniach i gra na harfie. On chce tam pójść dopiero, gdy będzie stary, bo może wtedy będzie mu się tam lepiej podobało. Mówi, że chodzić w sukni to okropna rzecz — i ja tak myślę. Dlaczego mężczyźni-aniołowie nie mogą nosić spodni? Stefka to bardzo obchodzi, bo zrobią z niego pastora. Babka zostawiła dla niego pieniądze, ale dadzą mu

  1. Strzeże: po angielsku preserves znaczy również konfitury Tadzio zrozumiał więc „stwarza konfitury“.