swego ojca, wdowca? Ja w tym wieku nie umiałam nic zupełnie, co najwyżej piastować dzieci. Pani Morgan zna widać doskonale dziewczęta, skoro tak często o nich pisze, więc postarajmy się wywrzeć na niej sympatyczne wrażenie. Wyobrażałam sobie te odwiedziny już z tysiąc razy. Jak też ona wygląda? I co powie? I co ja odpowiem? Najwięcej wstydzę się mego nosa. Jest na nim siedem piegów, jak widzisz. Datują one od owej majówki K. M. A., gdy w samo południe przechadzałam się bez kapelusza. Może to i niewdzięczność z mojej strony, iż martwię się niemi, zamiast cieszyć się, że nie mam ich tak wiele, jak w dzieciństwie, ale wolałabym, aby nie było żadnych. Wszystkie bohaterki pani Morgan mają śliczną cerę; nie mogę sobie przypomnieć ani jednej piegowatej pośród nich.
— Twoje są dość nieznaczne — pocieszała Diana — posmaruj na noc trochę cytryną.
Nazajutrz Ania upiekła ciasto, uprasowała sukienkę, wymiotła i okurzyła każdy kąt w mieszkaniu — trud zupełnie zbyteczny, gdyż w domu Maryli i tak panował idealny porządek. Ale Ania uważała, że najmniejszy pyłek byłby hańbą dla gospodyni, zaszczyconej odwiedzinami Karoliny Morgan. Uporządkowała nawet schowanko — rupieciarnię pod schodami, chociaż nie było najmniejszego prawdopodobiestwa, by sławny gość zechciał ją zwiedzić.
Tegoż wieczora Janek Carter dokonał egzekucji na białych kogutach, a Ania oskubała je. To zwykle wstrętne dla niej zajęcie dziś nie wydawało jej się takiem, ze względu na wzniosły cel, na jaki kurczęta były przeznaczone.
— Niecierpię skubać drobiu — mówiła Maryli. — Ale szczęściem nie zawsze musimy wkładać duszę w naszą pracę. Ot naprzykład, skubiąc te kurczęta, mogłam sobie bujać myślą po Drodze Mlecznej.
— To też zauważyłam, że rozsypałaś po podłodze więcej pierza, niż zwykle.
Strona:L. M. Montgomery - Ania z Avonlea.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.