Strona:L. M. Montgomery - Ania z Avonlea.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

jej drogi. Nasze Koło znakomicie się rozwija, wyszło z okresu niemowlęctwa i zostało ogólnie uznane. Starsze pokolenie zaczęło się nami interesować, a i obywatele Białych Piasków chcą iść za naszym przykładem. Nawet Eligjusz Wright uznał nas od czasu, gdy goście amerykańscy wychwalali tutejsze drogi, twierdząc, że są lepiej utrzymane, niż gdziekolwiek na wyspie. A kiedy w przyszłości inni obywatele pójdą za przykładem pana Spencera i zasadzą ozdobne drzewa i żywopłoty wzdłuż swych dróg, Avonlea będzie najpiękniejszą osadą w naszych stronach.
— Komitet Szkolny przyrzekł, iż w roku przyszłym oparkani dziedziniec szkolny. Jeżeli dotrzyma obietnicy, urządzę Święto Sadzenia Drzew i każde z dzieci zasadzi drzewko, kładąc w ten sposób podwalinę pod przyszły ogród.
— A więc wszystkie nasze plany udały się, z wyjątkiem projektu zburzenia rudery starego Boultera — rzekł Gilbert. — Jego uporu nie zdołamy złamać, chce nam najwidoczniej dokuczyć. To najbardziej zacięty ze wszystkich Boulterów.
— Julja Bell twierdzi, że należy raz jeszcze posłać do niego delegację, lecz ja sądzę, że powinniśmy raczej okazać mu pogardliwą obojętność — zawyrokowała Ania.
— I zdać się na łaskę Opatrzności — jak mówi pani Linde — uśmiechnął się Gilbert. — Bezwarunkowo żadnych delegacyj więcej; one go tylko irytują. Julja Bell myśli, że jeżeli tylko naznaczy się delegację, sprawa jest załatwiona. Na przyszłą wiosnę zabierzemy się do upiększania trawników. Jeszcze przed zimą zasiejemy piękne gatunki trawy. Otrzymałem właśnie rozprawkę o urządzaniu trawników i postaram się jak najprędzej ją zreferować... Wakacje dobiegają końca — w poniedziałek zaczyna się szkoła. Czy Ruby Gillis została naznaczona do Carmody?
— Tak, Priscilla pisała mi, że objęła posadę w swem rodzinnem mieście, a Komitet ofiarował jej dawne stanowisko