Strona:L. M. Montgomery - Ania z Avonlea.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

z jakiegoś warjackiego amerykańskiego tygodnika. Toć będziesz miała w szkole ręce pełne roboty, więc radzę ci, jak matka, nie zawracaj sobie głowy waszemi pomysłami, oto co! Cóż z tego! Wiem, że nie rzucisz raz powziętego zamiaru. Zawsze umiałaś przeprowadzić to, do czego dążyłaś.
Coś w stanowczych linjach ust Ani świadczyło, że pani Linde miała słuszność. Ania całą duszą pragnęła założenia Koła Miłośników Avonlea. Gilbert Blythe, który był nauczycielem w Białych Piaskach, lecz soboty i niedziele spędzał w domu, również zapalał się do tego projektu. Reszta zaś młodzieży chętnie zgadzała się na wszystko, co dawało okazję do spotkań, i co za tem idzie, do wesołej rozrywki. Nikt też nie zastanawiał się nad celami K. M. A. prócz Ani i Gilberta. Obrabiali ten temat tak długo, aż idealna Avonlea, bardzo niepodobna do rzeczywistej, powstała w ich wyobraźni.
Pani Małgorzata wystąpiła jeszcze z jedną nowiną:
— Szkołę w Carmody obejmuje niejaka Priscilla Grant. Czy to twoja koleżanka z seminarjum, Aniu?
— Tak, naturalnie. Jak to cudownie, że Priscilla będzie w Carmody! — wykrzyknęła Ania. Szare jej oczy zajaśniały jak gwiazdy, a pani Linde po raz niewiadomo który musiała się zastanawiać, czy Ania jest ładna, czy brzydka? Wciąż jeszcze nie znajdowała zadowalającej odpowiedzi na to pytanie.


ROZDZIAŁ II
Pośpieszna sprzedaż i spóźniony żal

Nazajutrz popołudniu Ania wraz z Dianą Barry pojechały po sprawunki do Carmody. Oczywiście, Diana była przysięgłym członkiem „Koła Miłośników“, i dziewczęta przez całą drogę nie rozmawiały o niczem innem.