Charlottetown’u. Mieściły się w rubryce „Kronika Avonleaska“, a podpisane były „Spostrzegacz“. Plotka przypisywała autorstwo ich Karolowi Slone, poczęści dlatego, że Karol miał już kiedyś na sumieniu podobne literackie grzechy, poczęści zaś — że jedna z nich wymierzona była przeciwko Gilbertowi Blythe’owi. Miejscowa młodzież bowiem uważała Gilberta i Karola za rywali, walczących o względy pewnej szarookiej panienki, obdarzonej bujną wyobraźnią. Plotka, jak zwykle, była fałszywa. Gilbert, przy współudziale Ani zredagował te wiadomości, chcąc zaś odwrócić podejrzenie od swej osoby, w jednej wydrwiwał samego siebie. Dwie z nich tylko stoją w związku z niniejszem opowiadaniem.
„Wieść niesie, że zanim bzy zakwitną, w osadzie naszej odbędzie się huczne wesele. Niedawno przybyły, lecz wielce szanowany obywatel powiedzie przed stopnie ołtarza jedną z dam, znaną dobrze w naszych kołach towarzyskich“.
„Wuj Andrews, nasz ogólnie znany prorok, przepowiada gwałtowną burzę z piorunami na dwudziestego trzeciego maja. Początek punktualnie o siódmej wieczór. Burza obejmie wielką połać naszego kraju. Wskazanem jest, ażeby podróżujący tego wieczora zaopatrzyli się w parasole i płaszcze nieprzemakalne“.
— Wuj Andrews rzeczywiście przepowiedział burzę na któryś dzień maja — mówił Gilbert, — ale czy doprawdy sądzisz, że pan Harrison odwiedza Andrewsów z myślą o Izabeli?
— Cóż znowu! — śmiała się Ania. — Chodzi tam dla partji szachów, ale pani Linde twierdzi, że Izabela na pewno wychodzi zamąż, gdyż jest w świetnym humorze.
Biedny stary wujaszek bardzo się oburzył z powodu tych wzmianek — podejrzewał „Spostrzegacza“ o drwiny. Uparcie zaprzeczał, jakoby naznaczył określoną datę burzy, lecz nikt mu nie wierzył.
Strona:L. M. Montgomery - Ania z Avonlea.djvu/201
Ta strona została uwierzytelniona.