nauczycielki“. Ta latorośl Payów przeznaczona jest na twoje utrapienie! Ale nie przejmuj się tem!
— Nie przejmuję się, bo jestem pewna, że potrafię zyskać sympatję tego urwisa. Łagodnością i cierpliwością na pewno zdobędę jego serduszko.
— Za żadnego Paya nie można ręczyć — zauważyła pani Małgorzata niedowierzająco. — Co się tyczy tej zwarjowanej Donnell, to ja nie będę jej nazywała Donnell, mogę cię zapewnić. Jej nazwisko jest i zawsze było Donnell. To istna warjatka, oto co! Ma ona mopsa, którego przezwała „Księżniczką“. Sadzają go przy stole z całą rodziną i dają jeść na porcelanowych talerzach! Na jej miejscu bałabym się gniewu Bożego. Tomasz powiada, że Donnell sam to rozumny, pracowity człowiek. Nie okazał jednak wiele sprytu, żeniąc się z taką kobietą, oto co!
Wrześniowy piękny dzień na wyspie księcia Edwarda. Od morza poprzez piaszczyste diuny tchnie świeży wietrzyk. Oto długa czerwona droga wije się skroś pola i gaje, okrąża gęstwinę smukłej sosny, opasuje szkółkę młodziutkich klonów o podszyciu z wachlarzy srebrzystej paproci. Oto znika w zagłębieniu, skąd sączy się leśny strumyk, ażeby za chwilę znów wspiąć się w górę i kąpać w promieniach słońca między żółtemi mleczami i szafirowemi dzwonkami. Powietrze drży od ćwierkania koników polnych, tych radosnych mieszkańców leśnych wzgórz.
Wypasiony kucyk drobnym truchtem biegnie drogą, ciągnąc kabrjolet. W kabrjolecie dwie młode dziewczyny, od których bije łuna zadowolenia życiem i młodością.