Strona:L. M. Montgomery - Ania z Avonlea.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie wierzę, żeby pani to zrobiła — rzekł, cmokając z przymileniem jej pomarszczony policzek. — Pani nie wygląda na taką, co wybije małego chłopca za to, że nie może usiedzieć spokojnie. Czy pani umiała siedzieć spokojnie, kiedy pani była w moim wieku?
— Owszem, zawsze słuchałam starszych — rzekła Maryla, starając się mówić surowo, pomimo iż serce jej topniało pod wpływem gwałtownych pieszczot Tadzia.
— Ach, to dlatego, że pani była dziewczynką — odgadł, i uściskawszy ją raz jeszcze, zsunął się na swe miejsce. — Przecież pani była kiedyś dziewczynką! Prawda, jakie to zabawne? Tola umie siedzieć cicho, ale to musi być strasznie nudne. Być dziewczynką — to strasznie głupia rzecz. Tolu, rozweselę cię trochę.
Tadziowy sposób rozweselania Toli polegał na ciągnięciu jej za loki. Dziewczynka krzyknęła i rozpłakała się.
— Wracamy z pogrzebu twojej biednej matuchny, a tobie zbytki w głowie? — łajała zrozpaczona Maryla.
— Ależ ona chciała umrzeć — zapewniał Tadzio. — Wiem dobrze, bo mi to sama powiedziała. Strasznie się martwiła, że tak długo choruje. W noc przed śmiercią długo ze mną rozmawiała. Powiedziała, że pani zabierze Tolę i mnie na zimę do siebie i prosiła, ażebym się dobrze sprawował. Ja właśnie zaczynam być grzeczny. Można przecież być grzecznym zbytkując, tak samo, jak siedząc cicho? Prosiła także, żebym był dobry dla Toli i żebym się nią opiekował. I to także robię.
— Czy darcie za włosy uważasz za opiekowanie się nią?
— Tak! bo nie pozwolę na to nikomu — objaśnił Tadzio, zaciskając piąstki i marszcząc brwi. — Niechno kto spróbuje! Teraz niebardzo ją bolało; płacze, bo jest dziewczynką. Ja cieszę się, że jestem chłopcem, ale martwię się, że jestem bliźniak. Kiedy siostra Kuby Sprotta sprzecza się z nim, on tylko powie „jestem starszy od ciebie, więc na pewno wiem lepiej“