Strona:L. M. Montgomery - Ania z Avonlea.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.

zagnała do stodoły i zamknęła. Zaraz nadszedł jakiś człowiek i szukał lwa, który uciekł z nemażerji. Ten niby pies, to był właśnie lew a moja Bardzo Odważna Ciotka zagnała go samym kijem do stodoły. Cud się stał, że on jej nie zjadł, ale to dlatego, że była Bardzo Odważna. Janek Gillis powiada, że jeśli ona myślała, że to pies, to wcale nie była Odważna. Ale Janek jest zazdrosny, bo on nie ma Odważnej Ciotki, tylko samych wujów.

Najlepszy list zachowałam na zakończenie. Śmiejesz się z mego twierdzenia, że Jaś Irving jest genjusz, ale list jego przekona Cię, że to niezwykłe dziecko. Jaś mieszka u swej babki w pobliżu zatoki i nie ma wcale towarzyszy zabaw. Pamiętasz, że nasz profesor z seminarjum zwracał nam uwagę, że nauczycielka nie powinna wyróżniać żadnego z pośród swych uczniów. A jednak nie potrafię oprzeć się specjalnej sympatji dla Jasia. Sądzę, że to nic złego, bo każdy go kocha, nawet pani Linde, która powiada, że nigdy nie przypuszczała, iż tak polubi dziecko matki Amerykanki. I koledzy są do niego bardzo przywiązani. Pomimo marzycielskiego usposobienia jest dzielnym zuchem — zawsze pierwszy w grach i ćwiczeniach sportowych. Niedawno pobił Saint-Claira za jego twierdzenie, iż sztandar angielski stoi wyżej od amerykańskiego. Godząc się, przyrzekli sobie szanować odtąd wzajemnie swe przekonania. Saint-Clair mówi, że sam wali mocniej, ale Jaś gęściej.

List Jasia.

Najdroższa moja nauczycielko.

Kazała nam pani napisać o naszych najmilszych znajomych. Dla mnie to Ludek Skalny i o nim pani opowiem. Nikt o nim nie wie, prócz babuni i ojca mojego. Chciałbym, żeby i pani go poznała, bo pani rozumie te rzeczy. Nie każdemu mogę się z tem zwierzyć.