Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

tej impulsywnej pieszczocie Ani, jednakże odezwała się swym zwykłym surowym tonem:
— No, no, dość już tych pieszczot. Wołałabym, abyś lepiej pamiętała o moich poleceniach. Co się tyczy gotowania, mam zamiar zacząć cię uczyć tej sztuki w najbliższych dniach. Ale jesteś tak roztrzepana, Aniu, że chciałam, byś się trochę ustatkowała, zanim zacznę naukę. Stojąc u komina, musisz mieć uwagę skupioną, a nie wpadać w zamyślenie nad cudami przyrody. Przynieś zaraz swoją robotę i skończ kwadrat, zanim zasiądziemy do herbaty.
— Nie lubię roboty — rzekła z niezadowoleniem Ania, idąc po swój koszyk i z westchnieniem zasiadając nad stosem czerwonych i białych kwadratów. Przypuszczam, że bywają i ładne wzory, ale w tem niema zupełnie pola dla wyobraźni. Kwadrat za kwadratem i wcale nie widzę, bym się posuwała. Wolę jednak być Anią z Zielonego Wzgórza, uczącą się łatać, niż Anią z nikąd, mogącą się bezustannie bawić. Życzyłabym sobie, aby czas schodził mi równie prędko podczas szycia, jak płynie w zabawie z Djaną. Ach, jakże my się świetnie bawimy, Marylo! Coprawda, ja muszę wymyślać rozmaite rodzaje zabawy, ale czynię to bardzo chętnie. Djana zaś jest doskonałością pod wszystkiemi innemi względami.
Czy Maryla zna tę polankę po drugiej stronie wzgórza, pomiędzy waszemi łąkami a łąkami pana Barry? Należy ona do pana Bella. W jednym jej kącie smukłe białe brzozy utworzyły koło, najromantyczniejsze miejsce, jakie można sobie wyobrazić! Tam urządziłyśmy sobie z Djaną pokoik do zabawy. Nazwałyśmy go Zaciszem Słowika! Czy to nie poetyczna nazwa? Zapewniam Marylę, że przemyśliwałam całą godzinę, zanim ją obrałam. Nie spałam prawie calutką noc, a kiedy wreszcie sen zaczął mnie morzyć, nazwa ta zjawiła się jak natchnienie. Djana była zachwycona, gdy ją usłyszała.
Urządziłyśmy domek nasz elegancko. Maryla musi przyjść go obejrzyć, dobrze? Wielkie kamienie, pokryte