Drobne sprawy miewają często doniosłe skutki. W pierwszej chwili nieprawdopodobnem się wydaje, aby postanowienie pewnego kanadyjskiego prezesa ministrów odwiedzenia w swej okólnej podróży Wysepki Księcia Edwarda mogło w jakikolwiek sposób wpłynąć na losy małej Ani Shirley z Zielonego Wzgórza. A jednak tak się stało.
Było to w styczniu. Prezes ministrów przybył, aby poznać swych zwolenników i przeciwników, biorących udział w wielkim mityngu w Charlottetown[1]. Większość mieszkańców Avonlei należała do jego stronnictwa; to też w przeddzień mityngu prawie wszyscy mężczyźni i wiele kobiet wybrało się do miasta, odległego o trzydzieści mil angielskich.
Naturalnie, że pani Małgorzata Linde udała się wraz z innymi. Należała ona do obozu gorących czynnych polityków i uważała, że bez jej obecności nic nie mogłoby zostać postanowione. Zabrała też i męża — Tomasz mógł wszakże przypilnować konia — i Marylę Cutbert. Ta wprawdzie nie bardzo interesowała się polityką, lecz zważywszy, iż to może jedyna sposobność w jej życiu ujrzenia pra-
- ↑ Czarlottaun.