Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

Ania, zbyt przejęta myślą o przyjemności, jaka ją oczekiwała, nie potrafiła tego ranka skupić uwagi na lekcjach w szkole. Pozwoliła Gilbertowi Blythe prześcignąć się w odpowiedziach i mieszała się widocznie w rachunkach pamięciowych. Nie przejęła się jednakże tem niepowodzeniem tak bardzo, jakby to się stało innym razem, bo miała ciągle na myśli oczekujący ją koncert i nocleg w gościnnym pokoju. Wraz z Djaną nie przestawały rozmawiać o tem, co je oczekiwało, i nauczyciel, sumienniejszy od pana Philipsa, byłby z pewnością zauważył ich roztargnienie i odpowiednio skarcił nieuwagę.
Ania czuła, iż nie byłaby w stanie przenieść zakazu pójścia na koncert, bo cała szkoła nie mówiła tego dnia absolutnie o niczem innem. Klub dyskusyjny w Avonlei, gdzie się podczas zimy co dwa tygodnie odbywały zebrania towarzyskie, urządzał małe bezpłatne, dość częste przedstawienia dla młodzieży. Ale to miał być wielki koncert z opłatą 10 centów za wejście, w celu zebrania funduszu pomocy dla czytelni.
Młodzież Avonlei ćwiczyła się już od kilku tygodni, a najbardziej zainteresowane były dzieci szkolne, których starsi bracia lub siostry przyjmować mieli udział w tym koncercie. Każde dziecko uczęszczające do szkoły, a starsze nad lat dziewięć, miało nadzieję, iż się tam znajdzie. Wyjątek stanowiła Carrie Slone, której ojciec był zdania Maryli, że małe dziewczynki nie powinny być prowadzone na wieczorne koncerty. To też Carrie Slone spędziła całe popołudnie, płacząc nad ćwiczeniem gramatycznem, i uznała, że nie warto żyć na świecie.
Dla Ani istotne wzruszenia zaczęło się z chwilą skończenia lekcyj i zwolna się potęgowało, aż wreszcie dosięgło kulminacyjnego punktu podczas samego koncertu. Pani Barry urządziła w najwyższym stopniu elegancką „herbatę“. Poczem nastąpiło rozkoszne zajęcie ubierania się w maleńkim pokoiku Djany na piętrze. Djana upięła Ani włosy od czoła w nowym stylu à la Pompadour. Ania zaś z wła-