nach rosły kwitnące wiśnie i smukłe topole, tworząc niby dach tunelu nad głowami jadących.
Dziewczynka wyciągnęła dłoń i zerwała gałązkę dzikiej śliwy, która musnęła bok kabrjoletu.
— Czyż to nie cudne? Co pan myśli, widząc takie drzewa, osypane śnieżno-białym kwieciem? Cóż one panu przypominają?
— Nie myślę o tem — rzekł Mateusz.
— Ależ pannę młodą, bez wątpienia! Biało ubraną pannę młodą, w białym koronkowym welonie. Nie widziałam panny młodej, ale mogę sobie wyobrazić, że tak właśnie wygląda! Ja z pewnością nigdy nie będę panną młodą. Bo ze mną nikt nie zechce się ożenić... może wreszcie jaki misjonarz, tępiący pogaństwo. Przecież misjonarz nie powinien być wybredny! Ale białą suknię będę może kiedy posiadała. Jest to szczyt moich pragnień ziemskich. Uwielbiam piękne suknie! Nigdy w życiu, jak tylko mogę zapamiętać, nie miałam strojnego ubrania. Tem bardziej tęskni się do czegoś, czego się nie posiadało, czyż nie? A zresztą potrafię sobie wyobrazić, że jestem pięknie ubrana! Dziś rano, kiedym opuszczała Dom Sierot, było mi tak przykro, że musiałam wyjść w tej starej, szkaradnej, codziennej sukni. Wszystkie dzieci noszą tam takie. Jakiś kupiec podarował zeszłej zimy naszemu przytułkowi trzysta metrów tej tkaniny. Niektórzy mówili, że zrobił to dlatego, iż nie mógł rozprzedać tej sztuki, ale ja wolę przypuszczać, że uczynił to z dobrego serca, prawda? Kiedy wsiadłam do wagonu, czułam, że każdy, kto spojrzy na mnie, będzie się nademną litował. Ale ja sama wyobrażałam sobie wtedy, że jestem w bladoniebieskiej jedwabnej sukni — wszakże wyobrażać sobie można i coś najpiękniejszego — w wielkim kapeluszu, przybranym kwiatami i powiewnemi piórami, mam złoty zegarek, cienkie skórkowe rękawiczki i bronzowe trzewiki, zapinane z boku. Byłam taka szczęśliwa, tak się rozkoszowałam tą podróżą! Na statku nie miałam wcale morskiej choroby. I pani Spencer czuła się dobrze, pomimo, że zwykle
Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.