Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/242

Ta strona została uwierzytelniona.

o moim nosie, od czasu, gdy usłyszałam pochwałę, że jest wyjątkowo kształtny. Jest to dla mnie wielka pociecha. Ach, Djano, spójrz tylko, królik! Dobrze jest zapamiętać to sobie dla naszego wypracowania. Mnie się wydaje, że las jest równie piękny zimową porą jak i latem. Jest taki biały i cichy, jakby spał i śnił cudnie!
— Wypracowania o lesie nie obawiam się tak bardzo — westchnęła Djana. — Potrafię las opisać, ale za to wypracowanie poniedziałkowe będzie straszne. Co za pomysł panny Stacy, byśmy pisały opowiadania z własnej głowy!
— Cóż znowu, to nic trudnego! — przekonywała Ania.
— Łatwe jest dla ciebie, bo posiadasz wyobraźnię — rzekła Djana — ale cóżbyś zrobiła, gdybyś jej nie miała? Przypuszczam, że wypracowanie twoje jest już gotowe.
Ania skinęła głową, starając się o skromną minkę, ale jej się to nie udało.
— Napisałam je w zeszły poniedziałek, wieczorem. Nosi tytuł „Zozdrosny rywal“ albo „Śmierć ich nie rozłączyła“. Odczytałam je Maryli, która powiedziała, że jest głupie i nienaturalne, potem Mateuszowi, a on uznał, iż jest bardzo piękne. Właśnie jego rodzaj krytyki lubię. Jest to smutna, słodka opowieść. Pisząc ją, płakałam jak dziecko. Bohaterkami są dwie piękne młode dziewczyny, Cordelja Montmorency i Geraldina Seymour, mieszkające w tem samem miasteczku i ubóstwiające się wzajemnie. Cordelja była to słuszna brunetka o czole opasanem koroną włosów, ciemnych jak noc, i czarnych płomiennych oczach. Geraldina była to królewska blondynka z włosami jasnemi, jak złota przędza, i aksamitnemi purpurowemi oczami.
— Nie widziałam nigdy osoby o purpurowych oczach — rzekła Djana z powątpiewaniem.
— Ja również nie widziałam. Ale wyobraziłam je sobie. Pragnęłam wymyśleć coś niezwykłego. Geraldina miała prócz tego alabastrowe czoło. Wreszcie dowiedziałam się, co znaczy alabastrowe czoło. Z wiekiem nabywa się wiadomo-