żywszy się do snu, nie zmówiłam nawet modlitwy. Lecz potem żałowałam tego i pośród nocy wstałam, żeby się pomodlić.
— Wiesz, co ci poradzę — rzekła Djana — poproszę mamę, by ona powiedziała o tem zaproszeniu Maryli. Wtedy z pewnością nie odmówi, a w takim razie użyjemy nielada przyjemności. Zobaczysz, Aniu! Ja nigdy jeszcze nie byłam na żadnej wystawie, i jest mi zawsze przykro, gdy inne dziewczęta opowiadają, co widziały.
— Nie chcę myśleć o tem wszystkiem, zanim będę wiedziała, czy pojadę lub nie — rzekła Ania stanowczo. — Jeśliyym się cieszyła, a następnie doznała rozczarowania, nie potrafiłabym tego przenieść. Lecz jeśli pojadę, jak to dobrze, że teraz mój nowy płaszczyk będzie gotów. Maryla uważała, iż nowy płaszczyk jest mi niepotrzebny tej zimy i że powinnam się zadowolić nową sukienką. Sukienka jest naprawdę bardzo ładna, Djano... granatowa, a przytem jak modnie zrobiona! Maryla teraz sprawia mi wszystkie sukienki wedle modnych fasonów, bo mówi, że nie życzy sobie, aby Mateusz udawał się do pani Linde z prośbą o ich uszycie... Cieszę się tem bardzo! Zdaje mi się, że łatwiej jest być dobrym, kiedy się jest modnie ubranym; a przynajmniej ja tak czuję. Osobom, z natury dobrym, nie stanowi to może różnicy... Lecz Mateusz uważał, iż powinnam dostać nowy płaszczyk. Maryla kupiła więc sztuczkę granatowego cienkiego sukna i dała do uszycia prawdziwemu krawcowi w Carmody. Będzie gotów w sobotę wieczór. Staram się nie myśleć wcale, jak będę wyglądała, gdy w niedzielę wejdę do kościoła w nowej sukni i nowym płaszczyku, sądzę, że nie godzi się zaprzątać myśli takiemi rzeczami, ale pomimo woli wkradają mi się one do głowy. Moja czapeczka jest także śliczna! Mateusz kupił mi ją tego dnia, gdyśmy razem byli w Carmody. Jest ona maleńka, cała z granatowego aksamitu, objęta złotym sznurem z pomponami. Twój nowy kapelusz jest także bardzo ładny! A jak ci w nim do twarzy! Kiedym cię zobaczyła ostatniej
Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/269
Ta strona została uwierzytelniona.