Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/281

Ta strona została uwierzytelniona.

historję otwartą na pulpicie, a „Ben Hura“ położyłam na kolanach, oparłszy go o pulpit. Zdawało się wszystkim, że pracuję nad lekcją historji, a tymczasem czytałam spokojnie. Byłam tak bardzo zajęta, że nie zauważyłam nawet, iż panna Stacy przeszła pomiędzy ławkami i stanęła obok mnie. Dopiero spojrzawszy nagle w jej stronę, zobaczyłam ją, wzrokiem pełnem wyrzutu spoglądającą na mnie. Nie mogę wcale wypowiedzieć, jak bardzo zawstydziłam się, szczególniej, gdy usłyszałam za sobą chichotanie Józi Pay... Panna Stacy zabrała „Ben Hura“, ale nie wyrzekła ani słowa. Dopiero po skończonych lekcjach pomówiła ze mną i zwróciła mi uwagą, że postąpiłam niewłaściwie pod dwoma względami. Po pierwsze marnowałam czas, przeznaczony na naukę, po drugie oszukiwałam nauczycielkę, udając, że uczę się historji, gdy właściwie czytałam powieść. Nigdy przedtem nie miałam pojęcia, że to, co uczyniłam, było oszustwem... Zdumiałam się! Płakałam gorzko, prosząc pannę Stacy, by mi przebaczyła, a nigdy już nie uczynię nic podobnego. Przyrzekłam, iż za karę postanawiam cały tydzień nie zajrzeć do „Ben Hura“, nie przekonać się nawet, jak się skończyły wyścigi. Ale panna Stacy rzekła, że wcale nie wymaga takiej ofiary i wybacza mi. Dlatego sądzę, że niesprawiedliwie postąpiła, zwracając się z tą kwestją do Maryli.
— Panna Stacy nie wspominała mi nawet o tem, Aniu. To twoje nieczyste sumienie nie daje ci spokoju. Nie powinnaś zabierać powieści do szkoły. Ty i tak tracisz zbyt wiele czasu na czytanie nowel. Kiedy ja byłam w twoim wieku, nie wolno mi było nawet spojrzeć na powieść.
— Ach, jakże można nazwać „Ben Hura“ nowelą? Wszakże to prawie poważna książka! — zaprotestowała Ania. — Toć ja obecnie nie czytam nic, czego panna Stacy lub pani Allan nie uznają za odpowiednie dla dziewczęcia w wieku lat trzynastu i trzech kwartałów. Panna Stacy wzięła odemnie takie przyrzeczenie. Pewnego dnia zastała mnie zagłębioną w czytaniu „Strasznej tajemnicy Zamku Upiorów“. Pożyczyłam tę książkę od Ruby Gillis. Ach, Ma-