kach z wyrobu masła i sprzedaży jaj. Domyślam się, że Janka mówi ze smutnego doświadczenia, bo pani Linde powiada, że jej ojciec jest skończony stary zrzęda i skąpiradło, jakich mało. Józia Pay dowodzi, że ona podejmuje studja dla samej nauki, bo przecież nie będzie potrzebowała zarobkować na swe utrzymanie. Twierdzi, że inaczej rzecz się ma z sierotami, żyjącemi z cudzej łaski... te muszą pracować. Moody Spurgeon ma zamiar zostać pastorem. Pani Linde mówi, że on nie może być niczem innem, jeśli ma przynieść zaszczyt nazwisku, jakie nosi[1]. Zdaje mi się, że nie jestem złośliwa, Marylo, ale naprawdę myśl o Moody Spurgeonie w roli pastora pobudza mnie do śmiechu. Jest on przecież taki pocieszny z tą tłustą okrągłą twarzyczką, z maleńkiemi niebieskiemi oczami i uszami odstającemi, jak dwie klapy. Może być jednak, że gdy podrośnie, zyska inteligentniejszy wyraz twarzy. Karolek Slone już postanowił obrać karjerę polityczną i zostać członkiem parlamentu, ale pani Linde twierdzi, że niema dla niego przyszłości na tej drodze, bo Slonowie są to uczciwi ludzie, a w obecnych czasach tylko łotrzy biorą się do polityki.
— A czemu Gilbert Blythe postanowił się poświęcić? — spytała Maryla, widząc, że Ania otwiera swego „Cezara“.
— Nie ciekawa byłam planów Gilberta Blythe... jeśli wogóle posiada jakiekolwiek — odrzekła Ania pogardliwie.
Pomiędzy Gilbertem a Anią zawrzało obecnie otwarte współzawodnictwo. Dawniej jasnem było, że tylko jedno z nich dąży do zajęcia pierwszego miejsca, ale teraz nie ulegało już najmniejszej wątpliwości, że Gilbert na równi z Anią zdecydowany jest zostać prymusem. Wistocie był to przeciwnik, godny jej w zupełności. Wszyscy pozostali zgodnie, choć w milczeniu, uznali ich wyższość i nikomu nie wpadło na myśl stanąć z niemi do walki.
- ↑ Moody i Spurgeon są to nazwiska dwóch najpopularniejszych kaznodziejów w Ameryce.