i poważnej nauki. Dla Ani dni prześlizgiwały się jak złote perły na naszyjniku roku. Była szczęśliwa, pilna, pracowała nad zdobywaniem zaszczytnych wzmianek, miała prześliczne książki do czytania, nowe pieśni, których należało się uczyć dla chórów szkoły niedzielniej. Sobotnie popołudnie spędzała zazwyczaj na probostwie w towarzystwie pani Allan, i zanim się spostrzegła, wiosna zawitała znowu na Zielone Wzgórze, cały świat ponownie stanął umajony.
Wtedy zapał do nauk ostygł cokolwiek. Przyszli seminarzyści, pozostający w klasie, podczas gdy reszta uczni i uczennic śpieszyła na zielone łąki, do cienistych gajów i wspaniałych alei, spoglądali smutnie poprzez okna i nagle przychodzili do wniosku, że czasowniki łacińskie i ćwiczenia francuskie utraciły do pewnego stopnia ów urok, jaki posiadały podczas surowych zimowych miesięcy. Nawet Ania i Gilbert wolniej i obojętniej posuwali się naprzód, i zarówno nauczyciele, jak i uczniowie byli bardzo radzi, kiedy nadszedł termin ukończenia lekcyj i radosne dni wakacyj ponętnie zajaśniały przed nimi.
Uczciwie i sumiennie pracowaliście tego roku — rzekła panna Stacy, żegnając swój komplet na ostatniej lekcji — i zasłużyliście na przyjemne, wesołe wakacje. Używajcie do syta swobody na świeżem powietrzu i przygotujcie nowy zapas zdrowia, sił i ochoty do pracy w roku przyszłym. Będzie to przełomowa chwila w waszem życiu, ostatni rok przed składaniem egzaminów!
— Czy pani powróci do nas w roku przyszłym? — spytała Józia Pay.
Bo Józia nigdy nie ociągała się z zadawaniem pytań. Tym razem jednak klasa wdzięczną jej była za śmiałość, bo nikt nie odważył się spytać o to panny Stacy, pomimo że niecierpliwie wyczekiwano objaśnienia w tej kwestji. Od niejakiego bowiem czasu w szkole krążyły głuche wieści, że panna Stacy nie powróci po wakacjach, gdyż ofiarowano jej posadę nauczycielki w wyższej szkole w rodzinnem mieście, którą to propozycję bez wątpienia przyjmie. Więc przy-
Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/287
Ta strona została uwierzytelniona.