Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/311

Ta strona została uwierzytelniona.

donna. Tę maleńką białą różyczkę wepnę ci nad uchem. Miałam tylko jedną na krzaku i schowałam ją dla ciebie.
— Czy mam włożyć mój sznurek pereł na szyję? — spytała Ania. — Mateusz przywiózł mi je w zeszłym tygodniu z miasta i jestem pewna, że pragnąłby, abym je włożyła.
Djana wydęła usta, przechyliła swą czarną główkę, spoglądając okiem znawcy, i wreszcie wydała wyrok na korzyść pereł, które otoczyły smukłą, mleczno-białą szyję Ani.
— Jest coś tak bardzo stylowego w tobie, Aniu! — rzekła Djana z niekłamanym podziwem. — Trzymasz głowę w tak niezwykły sposób. I masz taką zręczną, wysmukłą postać. Ja jestem istny kloc w porównaniu z tobą. Zawsze obawiałam się tego, ale teraz wiem, że już taką zostanę. Trudno, muszę się z tą myślą pogodzić.
— Masz natomiast rozkoszne dołeczki w buzi — zauważyła Ania, uśmiechając się przyjaźnie do ładnej, żywej twarzyczki, pochylonej nad nią. — Słodkie dołeczki, zupełnie jak zagłębienia w kremie. Ja straciłam już nadzieję zdobycia ich kiedykolwiek. Moje marzenie o dołeczkach nie ziści się nigdy, lecz tyle snów moich stało się rzeczywistością, że nie wolno mi się skarżyć.. Czy jestem już gotowa?
— Zupełnie gotowa — zapewniła Djana właśnie w chwili, gdy we drzwiach ukazała się Maryla, szczupła jak przed laty, lecz z posiwiałemi włosami i daleko łagodniejszym wyrazem twarzy. — Proszę wejść, Marylo, i obejrzeć naszą deklamatorkę. Czy nie ślicznie wygląda?
Maryla mruknęła coś niezrozumiałego.
Wygląda ładnie i skromnie. Lubię tak ułożone włosy. Lecz zdaje mi się, że zniszczysz tę sukienkę na kurzu i wilgoci. Jest ona zbyt lekka na obecne chłodne noce. Jest to najmniej praktyczny materjał na świecie, i powiedziałam to Mateuszowi, gdy miał zamiar go kupić. Ale obecnie bezcelowe jest czynienie jakichkolwiek uwag panu bratu. Był czas, kiedy słuchał mojej rady, teraz jednak kupuje dla