Ania zarumieniła się i przyznała, że myśli o tem.
— Ale, ale, czy wiecie — wtrąciła się Józia — że seminarjum otrzyma jedno ze stypendjów Avery?... Dziś właśnie nadeszło zawiadomienie. Frank Stockley mówił mi o tem... wuj jego jest jednym z administratorów w Radzie, słyszałyście pewnie! Jutro wywieszą to zawiadomienie w seminarjum.
Stypendjum Avery! Ania uczuła, że serce jej mocniej zabiło, a horyzonty jej dążeń rozszerzyły się i nagle zolbrzymiały. Zanim Józia opowiedziała tę nowinę, najwyższym szczytem ambicji Ani był patent nauczycielski pierwszej klasy, a może i medal! Ale teraz w jednej chwili wyobraziła sobie, jak, zdobywszy stypendjum Avery, otrzyma prawo do czteroletnich wyższych kursów w Collège Redmond[1] i myślą tą pieściła się jeszcze długą chwilę potem jak ucichło echo słów Józi. Albowiem stypendjum Avery przyznawano za język angielski, a Ania czuła, iż pod tym względem może sprostać największym wymaganiom.
Pewien bogaty przemysłowiec w Nowym Brunszwicku, umierając, w testamencie swym polecił część swego majątku użyć na utworzenie wielkiej ilości stypendjów i ofiarować je rozmaitym wyższym szkołom i seminarjom tej prowincji. Długo rozważano, czy też które ze stypendjów ma się dostać seminarjum w Carmody, lecz wreszcie zapadło postanowienie przychylne. W końcu roku uczeń, który wykaże największe postępy w języku i literaturze angielskiej, otrzyma stypendjum — dwieście pięćdziesiąt dolarów rocznie podczas czteroletnich studjów w Collége Redmond. Nic dziwnego, że Ania tego wieczoru udała się na spoczynek z pałającemi policzkami.
— Jeśli to będzie zależne od usilnej pracy, zdobędę stypendjum — postanowiła. — Czy Mateusz nie będzie dumny ze mnie, jeśli zostanę słuchaczką Collège? Ach,
- ↑ Amerykańskie Collège jest pośrednie pomiędzy gimnazjum a uniwersytetem.