Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

miło zbudzić się o czerwonym wschodzie słońca, żeglować dzień cały w błękitnych przestworzach ponad morzem. A wieczorem powrócić do swego domu. Do własnego gniazda! Ach, ja to sobie wyobrażam cudnie!... Cóż to za olbrzymi dom tam przed nami?
— Jest to hotel w Białych Piaskach. Należy on do niejakiego pana Kirk, ale sezon jeszcze się nie zaczął. Przybywa tu na lato niezmiernie wiele Amerykanów. Zachwycają się tem wybrzeżem.
— Lękałam się, czy to nie dom pani Spencer — rzekła Ania smutnie. — Nie tęsknię doń wcale. Gdy tam przybędę, wszystko się dla mnie skończy.