Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

Ania z głębokiem westchnieniem udała się na górę i usiadła w fotelu obok okna.
— No, tak, modlitwę już umiem. Nauczyłam się ostatniego wiersza, idąc po schodach. Teraz wyobrażę sobie, jak pokój ten niby wygląda i będę się w nim bawiła... Podłoga pokryta jest dywanem z białego aksamitu, osypanym ponsowemi różami. U okien wiszą ponsowe jedwabne portjery. Ściany są zawieszone makatami, haftowanemi złotem i srebrem. Meble są mahoniowe. Nie widziałam wprawdzie nigdy mahoniu, ale to brzmi tak bogato. Tutaj stoi sofa, zarzucona miękkiemi poduszkami z różowego, czerwonego, błękitnego i złotawego jedwabiu. Leżę sobie wygodnie, przytulona do nich. Widzę odbicie mojej postaci w tem wspaniałem zwierciadle, stojącem naprzeciw mnie. Jestem wysoka i smukła, mam na sobie suknię z białych koronek, suknię powłóczystą, perły na szyi i perły w uszach. Mam włosy czarne jak noc, a płeć białą jak najlepsza kość słoniowa. Nazywam się lady Kordelja Fitzgerald... No, ależ tak nie jest... nie potrafię się zapomnieć tak dalece, aby mi się to wydało rzeczywistem!
Skoczyła do maleńkiego lusterka i obejrzała się w niem. Chuda, piegowata twarzyczka i poważne szare oczy wyjrzały ku niej.
— Jesteś najzwyczajniej Ania z Zielonego Wzgórza — rzuciła surowo — i widzę cię taką, jaką jesteś, wtedy nawet gdy wmawiasz sobie, żeś lady Kordelja Fitzgerald. Ale jest miljon razy lepiej być Anią z Zielonego Wzgórza, niż Anią z nikąd, czy nie?
Cofnęła się, serdecznie ucałowała odbicie swej postaci i doszła do otwartego okna.
— Dobry wieczór, najdroższa Królowo Śniegu! I dobry wieczór, wy, drogie brzózki w Dolinie! Dobry wieczór, kochany szary domku tam, na wzgórzu! Ciekawam, czy Djana zostanie moją serdeczną przyjaciółką? Mam nadzieję, że tak; będę ją tak gorąco kochała! Lecz nie zapomnę nigdy Kasieńki i Violetty. Dotknęłoby je to srodze, a ja