Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/86

Ta strona została uwierzytelniona.

Rzekłszy te wyrazy, Maryla odeszła do kuchni, stroskana i zirytowana. Była zarówno niezadowolona z Ani, jak i z siebie, gdyż ilekroć przypomniała sobie niezwykle osłupiały wyraz twarzy przysadzistej pani Małgorzaty, usta jej drgały i uczuwała nieprzepartą ochotę roześmiać się serdecznie.