Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/121

Ta strona została przepisana.

która pod urokiem tej opowieści zapomniała nawet o własnych zmartwieniach.
Wszyscy powoli budziliśmy się do rzeczywistości, choć przed chwilą jeszcze znajdowaliśmy się wraz z archaniołami w niebie. Nie byliśmy jeszcze tak dorośli, aby pojąć dokładnie głębokie znaczenie tej legendy, wyczuwaliśmy jednak jej piękno i poddawaliśmy się jej przemożnemu czarowi. Już teraz dla nas wszystkich Mleczna Droga nie będzie, jak powiedział Piotrek, zbiorowiskiem gwiazd, lecz jasnym świetlanym mostem, który zbudowała miłość wygnanych z nieba archaniołów.
Odprowadziliśmy Sarę Ray do samych drzwi jej domu, bo bała się spotkania z czarownicą Peg Bowen. Później szedłem z Historynką boczną krętą ścieżką. Piotrek i Fela szli za nami, a Celinka, Dan i Feliks kroczyli przed nami, trzymając się za ręce i śpiewając głośno. Celinka miała bardzo dźwięczny głosik, którego słuchałem z prawdziwą przyjemnością. W pewnej chwili Historynka westchnęła.
— A co będzie, jak Sara naprawdę dostanie odry? — zapytała ze smutkiem.
— Wszyscy muszą mieć odrę, — uspokoiłem ją, — a im wcześniej odrę się przechodzi, tem lepiej.