Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/237

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXII
KSIĘGA SNÓW

Następnego dnia Historynka namówiła wuja Rogera, aby ją zabrał z sobą do Markdale, gdzie kupiła dla nas wszystkich zeszyty, w których mieliśmy zapisywać sny. Każdy zeszyt kosztował dziesięć centów, był dosyć gruby i oprawiony w zielony błyszczący papier. Leży przede mną teraz ten otwarty zeszyt, gdy piszę, a jego pożółkłe kartki są niby wspomnienia dawnych dziecięcych snów, które roiłem po nocach przed wielu, wielu laty.
Na okładce zeszytu widnieje przyklejona mała wizytówka, opatrzona napisem: „Księga snów Edgarda Kinga“. Celinka była jedyną wśród nas, która posiadała własne wizytówki, aby na wszelki wypadek gdy dorośnie, mogła stosować się do towarzyskiej etykiety, jak nakazywał Przewodnik Rodzinny. Była tak przejęta nowym pomysłem zapisywania snów, że podarowała nam łaskawie po jednej wizytówce, abyśmy je mogli przykleić na okładki naszych zeszytów.
Gdy odwracam kartki zeszytu i czytam naiwne zdania, rozpoczynające się od słów „Zeszłej nocy śniło mi się“, cała przeszłość wyraziście staje mi przed oczami. Widzę stary sad Kingów, owiany nimbem tajemniczości, spowity w złociste blaski słoneczne, ten sad, w którym siedzieliśmy owego wrześniowego wieczora i zapisywaliśmy sny, pochłonięci niemi do tego stopnia, że każde z nas na chwilę