Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/313

Ta strona została przepisana.

Mimo to jednak odczuwaliśmy smutek na samą myśl o mijającem lecie. Markotni byliśmy, dopóki Fela nie zabrała nas do spiżarni i nie poczęstowała jabłkowym plackem, przystrojonym kremem. Wówczas rozjaśniły się nasze twarze i doszliśmy do wniosku, że świat jest jednak piękny, a życie warte jest zachodu.