Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/51

Ta strona została przepisana.

łam wlać mu to mleko do gardła, podczas gdy Piotrek z całych sił go trzymał. Spójrzcie, jak mnie podrapał! Mleko oczywiście rozlało się na wszystkie strony, tylko ani kropli uparciuch nie połknął.
— Straszne byłoby, gdyby... gdyby coś się stało Patowi, — szepnęła Celinka.
— Głupstwo, mielibyśmy wesoły pogrzeb, — zawołał Dan.
Spojrzeliśmy na niego z takiem zgorszeniem, że natychmiast pośpieszył się usprawiedliwić.
— Mnieby także było bardzo przykro, gdyby Pat umarł, ale gdyby się tak stać musiało, wyprawilibyśmy mu piękny pogrzeb. Przecież Paddy jest jakby członkiem naszej rodziny.
Historynka zjadła już ciasteczka i wyciągnęła się na trawie, założywszy ręce pod głowę, zapatrzona w niebo. Była z gołą głową, jak zwykle, a czerwona jej wstążka powiewała purpurą na wietrze. Położyła tuż przy sobie świeżo zerwane brodawniki, które dokoła jej loków tworzyły jakby koronę utkaną ze złotych gwiazdeczek.
— Spójrzcie na tę podłużną ciemną chmurkę, — rzekła. — Co wam ona przypomina, dziewczynki?
— Welon ślubny, — zawołała Celinka.
— Właśnie Ślubny Welon Dumnej Królewny. Znam o tem piękną opowieść. Wyczytałam ją z książki. Pewnego razu, — oczy Historynki stały się rozmarzone, a słowa poczęły padać w przestrzeń, jak strząsane przez wiatr płatki róży, — była sobie królewna, którą uważano za najpiękniejszą królewnę na świecie i królowie z wszystkich krajów przybywali, prosząc ją, aby została ich żoną. Lecz królewna była tak samo dumna, jak piękna. Ze wszystkich swych wielbicieli wyśmiewała się, nie przyjmując propozycji żadnego. A gdy wreszcie ojciec zaczął