je przed trzema dniami w szkole od Billa Robinsona, który zapewniał mnie, że bardzo szybko będę rósł, zażywając to lekarstwo.
Zaczynałem już w duchu martwić się, bo jakoś do tej pory wcale nie urosłem. Słyszałem, jak ciotka Janet mówiła, że będę taki sam mały, jak wuj Alec. Kochałem bardzo wuja Aleca, lecz pragnąłem być wyższy od niego, to też gdy Bill wyznał mi pod uroczystą przysięgą zachowania tajemnicy, że ma „takie czarodziejskie ziarno“, pod wpływem którego chłopcy rosną i chętnie mi sprzeda pudełko tego ziarna za dziesięć centów, z radością przyjąłem propozycję. Bill był najwyższy ze wszystkich chłopców w Carlisle i zapewniał mnie, że urósł tak dzięki owemu lekarstwu.
— Byłem jeszcze mniejszy od ciebie, nim zacząłem to zażywać — mówił — a teraz spójrz na mnie! Dostałem to ziarno od Peg Bowen; wiesz, że to jest czarownica! Nie poszedłbym znowu do niej po nowy zapas czarodziejskiego ziarna. Musisz wiedzieć, że to było zadanie nielada. Mam już tego ziarna niewiele, ale przypuszczam, że wystarczy, żebyś osiągnął taki wzrost, jak mój. Musisz połykać szczyptę tego ziarna co trzy godziny i nie wolno ci nikomu wspominać o tem, bo gdybyś komukolwiek powiedział, ziarno straciłoby swoją moc. Nikomubym tego nie odprzedał, ale ty jesteś wyjątkiem.
Byłem wdzięczny Billowi i przykro mi było, że go kiedyś nie lubiłem. Niewiadomo dlaczego nikt w szkole nie lubił Billa Robinsona, ja jednak postanowiłem starać się na przyszłość go polubić. Zapłaciłem mu dziesięć centów z radością i zabrałem czarodziejskie ziarno, przyjmując je codziennie według polecenia, dzięki czemu musiałem ustawicznie biegać do hallu, żeby spojrzeć na zegar, czy aby nie minęła oznaczona pora. Pod względem swo-
Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/70
Ta strona została przepisana.