de La Fayette, znacznie młodsza od La Rochefoucaulda, była bardzo wątłego zdrowia i zapadała często; jego nękały ataki podagry; żyją tedy w zaciszu salonu pani de La Fayette, pocieszając się i rozrywając wzajem. Stosunek ten rozprasza nieco melancholję, w jakiej usposobienie, rozczarowania życiowe i smutki rodzinne pogrążały pisarza. Na dworze La Rochefoucauld pojawia się rzadko, mimo że Ludwik XIV wita go tam zawsze z osobliwemi względami. Pewna wrodzona nieśmiałość każe mu się uchylić od fotelu w Akademii, którego propozycję zjednały mu Maksymy, a z którym wiązał się przymus publicznego przemówienia. Umiera w r. 1680.
Znaj siebie samego, oto godło, jakie możnaby dać literaturze francuskiej. Ta namiętność poznania siebie, wyłuskania prawdy wewnętrznej, istotnej treści człowieka z osłonek pozorów, towarzyszy całej tej literaturze. Od Montaigne’a do Russa, od Balzaka do Prousta, wciąż spotykamy ten motyw przewodni, tę potrzebę. Zarzuty niemoralności, cynizmu, jakie spotykały nieraz tę literaturę, mają przeważnie źródło w tej potrzebie zdzierania opon kryjących prawdę. Montaigne i Rousseau i Balzac i Proust mają w swojej analizie momenty cyniczne.
Montaigne jest ojcem tej dążności literatury francuskiej. Próbowanie duszy ludzkiej wszelkiemi odczynnikami, aby zbadać jej istotę, staranne odróżnianie pozoru od treści, wolna od uszanowania analiza każdego obyczaju, choćby nawet najbardziej zadawnionego i uświęconego, oto treść Prób Montaigne’a. A jakiż lepszy przedmiot może człowiek znaleźć dla tej analizy niż samego siebie? Toteż,