starań w rzeczy najbłahsze; znajduje przyjemność w najbardziej mdłych i zachowuje dumę w najbardziej godnych wzgardy. Istnieje we wszystkich porach życia i wszystkich stanach; żyje wszędzie i wszystkiem; żyje niczem; zadowala się jakąś rzeczą i jej brakiem; przechodzi nawet do obozu ludzi którzy z nią toczą wojnę, wchodzi w ich intencje i — rzecz najgodniejsza podziwu! — nienawidzi wraz z nimi samą siebie, spiskuje na swą zgubę, pracuje zgoła nad swą ruiną; słowem, dba jedynie o to aby istnieć, i, byleby istniała, godzi się być swoim wrogiem. Nie dziw tedy, że łączy się niekiedy z najostrzejszą surowością i że stowarzysza się z nią tak śmiało aby się niweczyć; kiedy się bowiem niszczy z jednej strony, umacnia się z drugiej; kiedy myślimy, że ona się wyrzeka swej przyjemności, ona jedynie przerywa ją lub zmienia; ba, wówczas gdy myślimy że jest ze wszystkiem rozgromiona, odnajdujemy ją tryumfującą z własnego pogromu! Oto obraz miłości własnej, której całe życie jest jedynie wielkim i długim niepokojem. Widomym jej obrazem jest morze; w ustawicznym przypływie i odpływie fal miłość własna znajduje wierne odbicie burzliwej kolei swych myśli i swych wiekuistych wzruszeń.
Namiętności są nie czem innem, jeno rozmaitemi stopniami gorąca i zimna krwi.
Umiarkowanie w szczęściu jest jedynie obawą wstydu, który następuje po oszołomieniu, lub też lękiem postradania tego co się ma.
Umiarkowanie jest jak wstrzemięźliwość: chcielibyśmy jeść więcej, ale lękamy się sobie zaszkodzić.
Każdy widzi w drugich te same wady, które drudzy widzą w nim.