wszakże smakować i wesołą gawędkę. Jeśli nie często mięszam się w nią z trefnościami, znam mimo to dobrze wartość ciętych słówek, i znajduję nader uciesznym ten sposób figlowania, w którym chybkie i swobodne umysły tak celują. Piszę dobrze prozą, dobrze składam i wiersze, i gdybym dbał o sławę[1] z takich rzeczy, sądzę iż, przy niejakiej pracy[2], mógłbym zyskać niezłą reputację.
Lubię wogóle książki; dzieła zawierające materjał do kształcenia umysłu i skrzepienia duszy są mi najmilsze. Lubię zwłaszcza czytać wspólnie z jakąś bystrą osobą[3]; w ten sposób, człowiek zastanawia się wciąż nad tem co czyta, a myśli, które mu przychodzą, rodzą najmilszą w świecie i najużyteczniejszą rozmowę. Umiem dość dobrze ocenić utwory wierszem i prozą jakie mi ktoś pokaże; ale sąd o nich wyrażam[4] może zbyt swobodnie. Mam jeszcze i tę wadę, że bywam zbyt wybrednym i surowym krytykiem. Dość chętnie przysłuchuję się dysputom i często mieszam się do nich; ale upieram się niekiedy zbytnio przy mem przekonaniu, i kiedy ktoś broni niesłusznego zdania, tak się rozpalam w obronie rozsądku, iż sam staję się niezbyt rozsądny. Mam zacne uczucia, dobre skłonności i tak gorące pragnienie, aby się stać we wszystkiem godnym człowiekiem, że przyjaciele nie mogą mi zrobić większej przyjemności niż ostrzegając mnie o moich błędach. Ci, którzy znają mnie nieco bliżej i którzy raczyli czynić mi uwagi w tej mierze, wiedzą, że zawsze je przyjmowałem
- ↑ gdybym dbał o sławę... Pisząc te słowa, La Rochefoucauld nie skosztował jeszcze trucizny autorstwa: później będzie dbał o tę sławę i to bardzo. Gdy jego książka ukaże się w druku, poprosi panią de Sablé, aby napisała „reklamowy“ artykulik do gazetki literackiej, a otrzymawszy szkic artykuliku uzna, że za wiele jest w nim za i przeciw, i przerobi go w duchu bezwzględnego zachwytu.
- ↑ przy niejakiej pracy... I to przyszło: Maksymy te są owocem pięciu lat, a szlifował je i poprawiał przez lat piętnaście.
- ↑ bystrą osobą... Znając jego życiorys, można się domyślać, że z osobą płci żeńskiej.
- ↑ sąd o nich wyrażam... Ten wiersz i klika następnych przywodzą na pamięć sceny Alcesta w molierowskim Mizantropie.