To piąte wydanie Rozważań moralnych pomnożone jest przeszło o sto nowych zdań i jest wierniejsze od czterech poprzednich. Uznanie, jakiem publiczność je obdarzyła, przewyższa wszystko, co mógłbym powiedzieć na ich korzyść: jeżeli są takie jak mniemam, jak mam przyczynę wierzyć, nie możnaby im uczynić większej krzywdy niż przypuszczać, że potrzebują obrony. Poprzestanę na tem, aby uprzedzić o dwóch rzeczach: jedna, że pod słowem interes[1] autor nie zawsze rozumie zysk materialny, ale najczęściej zysk czci lub chwały; a druga (która jest niejako podstawą wszystkich tych Rozważań), że ten kto je czynił, zważał ludzi jedynie w owym opłakanym stanie natury skażonej przez grzech, i że, wskutek tego, to co mówi o niezliczonej mnogości wad tkwiących w ich pozornych cnotach, nie tyczy bynajmniej osób[2], których Bóg uchronił od tego osobliwą łaską.
Co się tyczy porządku tych Rozważań, czytelnik osądzi z łatwością, że, ponieważ traktują one rozmaite przedmioty, trudno było go zachować; to też, mimo że zdarzają się poszczególne maksymy na ten sam temat, autor nie uważał za konieczne trzymać się w tem porządku, z obawy by nie znudzić czytelnika; ale zaradzi na to Spis rzeczy.
Strona:La Rochefoucauld-Maksymy i rozważania moralne.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.
Przedmowa
do piątego wydania (1678)
Księgarz do czytelnika