Strona:La Rochefoucauld-Maksymy i rozważania moralne.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.
17

stwo; bywamy często nieugięci przez słabość, a odważni z bojaźni.

12.

Mimo wszelkich starań, aby pokryć nasze namiętności pozorami nabożeństwa i honoru, wyzierają one zawsze z pod tej zasłony.

13.

Miłość własną bardziej rani potępienie naszych upodobań niż naszych wierzeń.

14.

Ludzie nietylko skłonni są zapominać dobrodziejstw i zniewag: bywa wręcz, iż nienawidzą tych co ich zobowiązali, a przestają nienawidzieć tych, co ich obrazili. Obowiązek płacenia za dobre a mszczenia się za złe wydaje się im niewolą, której trudno się im poddać.

15.

Łagodność władców bywa nieraz jedynie wyrachowaniem dla pozyskania miłości ludów.

16.

Łagodność ta, która uchodzi za cnotę, rodzi się niekiedy z próżności, czasem z lenistwa, często z bojaźni, a prawie zawsze ze wszystkich trojga razem.

17.

Umiarkowanie ludzi szczęśliwych płynie ze spokoju, jakim pomyślność ich darzy.

18.

Umiarkowanie jest obawą narażenia się na zawiść i wzgardę, na które zasługują ludzie upojeni własnem szczęściem; jest to czcze popisywanie się własną siłą ducha; umiarkowanie wreszcie ludzi na szczycie wielkości jest chęcią okazania się wyższymi nad swą dolę.

19.[1]

Zawsze mamy dość siły aby znieść cudze nieszczęścia.

  1. Swift wyrazi to tak: „Nie znałem nigdy człowieka, któryby nie był zdolny znieść cudzego nieszczęścia z doskonałem poddaniem chrześcijańskiem“.
Bibl. Narod. Serja II, Nr. 38 (La Rochefoucauld: Maksymy)2