Kiedy przywary nas opuszczają, pochlebiamy sobie, że to my je opuszczamy.
Bywają nawroty w chorobach duszy jak w chorobach ciała; to, co bierzemy za uleczenie, jest najczęściej jedynie przerwą lub zmianą choroby.
Przywary duszy są jak rany ciała: choćby się je leczyło najtroskliwiej, zawsze znać blizny, i zawsze grożą tem, że się otworzą.
To że jedna przywara nas nie zagarnia, płynie najczęściej stąd, że mamy ich wiele.
Zapominamy łacno o naszych błędach, kiedy tylko my sami o nich wiemy.
Są ludzie, których możnaby nigdy nie pomówić o coś złego, o ile go się nie zobaczy; ale niema takich, w których to zło powinnoby nas dziwić, skoro je zobaczymy.
Wywyższamy jednych, aby poniżyć drugich: czasem mniejby się chwaliło Kondeusza i Turenjusza, gdyby się nie chciało przyganić im obu.
Chęć okazania się sprytnym przeszkadza często być nim naprawdę.
- ↑ W innych wydaniach: „o naszych zbrodniach“.
- ↑ La Harpe mówi: „Przesada satyryczna: Zdziwienie jest w proporcji do braku prawdopodobieństwa; a to pewna, że istnieją ludzie, w których zbrodnia lub podłość są czemś nieprawdopodobnem”.
- ↑ Rękopis dodaje: „Bo bardziej myśli się o tem, aby się nim wydać w oczach ludzi, jak o tem czem trzeba być w istocie”.