Strona:La Rochefoucauld-Maksymy i rozważania moralne.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.

VIII

w madrygale; salon panny de Montpensier w portretach[1]; u pani de Sablé kwitnie maksyma, aforyzm. Wszystko to były rodzaje odpowiadające gustom i aspiracjom światowych amatorów; nie wymagały długiego tchu, wytężonej pracy ani też wyobraźni; natomiast przenikliwości życiowej i elegancji wysłowienia.
W salonie pani de Sablé pędzi życie La Rochefoucauld, zawiesiwszy oręż na kołku. Wraz z innymi bierze udział w ulubionej zabawie, której przodowała sama gospodyni. „Maksymy“ jego zdobywają niebawem uznanie i rozgłos, krążą w odpisach w kołach przyjaciół, budząc niekiedy u tkliwszych czytelniczek zgrozę swą bezlitosną ostrością. Wedle uwag i krytyk całego kółka, autor szlifuje je, zmienia, ulepsza. Są wśród jego maksym takie, które miały po kilkanaście warjantów. Kiedy wreszcie (1665) zdecydował się je wydać drukiem — oczywiście bezimiennie, aby nie kalać publicznym literackim rozgłosem pańskiego nazwiska! — każde wydanie (było ich za życia pisarza pięć) przynosiło nowe warjanty i zmiany.

Ostatnie lata życia La Rochefoucaulda wypełnia nowa przyjaźń; można ją nazwać miłością, mimo iż wiek pisarza raczej zalecałby tamto miano. Przyjaciółką tą i osłodą jego ostatnich lat jest pani de La Fayette, owa pełna uroku, subtelna i cicha postać kobieca, autorka jednej z najpiękniejszych powieści XVII w. Księżna de Clèves, w której autorstwie podobno i La Rochefoucauld miał udział. Pani

  1. Odbicie „portretomanji“ znajdziemy w Mizantropie Moliera: galerja portretów złośliwych skreślonych przez Celimenę w akcie II i pochlebny „autoportret“ markiza Akasta w akcie III. Autoportret La Rochefoucaulda, zamieszczony na czele tego tomiku, może służyć za przykład tej literackiej zabawy.