Od niepamiętnych czasów, w nieregularnych, nieraz stuletnich, przerwach, spłukują brzegi Japonji ogromne, niespodziewane fale — wywołane trzęsieniem ziemi albo podmorskiem działaniem wulkanicznem. Ten straszny, nagły przypływ morza nazywa się po japońsku cunami. Jeden z takich przypływów zanotowano w dniu 17 czerwca roku 1896, kiedy fala, długości dwustu mil, zwaliła się na północno wschodnie prowincje Mijagi, Iwate i Aomori, zmywając dziesiątki miast i wsi, rujnując całe dystrykty i pochłaniając przeszło trzydzieści tysięcy istot ludzkich. Historja Hamaguczi Gohei jest historją takiej właśnie katastrofy, która wydarzyła się dawno, przed okresem Meidżi, po drugiej stronie wybrzeża japońskiego.
Hamaguczi Gohei był starym człowiekiem w czasach, które uczyniły go sławnym. Uważano go za najbardziej wpływowego obywatela wsi, w której mieszkał. Przez długie lata był jej muraosa, czyli wójtem i na tem stanowisku lubiano go i szanowano. Nazywano go powszechnie Odżiisan, co znaczy dziadek; jednakowoż, ponieważ był najbogatszym członkiem gminy, nazywano go panem dziedzicem. Ubożsi rolnicy zasięgali niejednokrotnie jego rady,