W pewnej wsi, w prowincji Musaszi, żyło raz dwóch drwalów: Masaku i Minokiczi. Mosaku był już człowiekiem w podeszłym wieku, zaś uczeń jego Minokiczi miał wszystkiego osiemnaście lat. Codziennie chodzili razem do lasu, oddalonego o pięć mil (ang.) od wsi. Po drodze trzeba było przedostać się na drugi brzeg szerokiej rzeki, do czego służył u przewozu prom. Kilkakrotnie budowano u przewozu most, a każdym razem jednak zniosły go fale. Trzebaby było mostu nielada, aby mógł oprzeć się w tem miejscu rzece, gdy woda przybiera.
Pewnego zimowego, mroźnego wieczoru powracał Mosaku z Minokiczi do wsi, gdy naraz zerwała się wielka śnieżyca. Dotarłszy do domku przewoźnika, spostrzegli, że przewoźnik odszedł, zostawiwszy prom na drugim brzegu rzeki. Mowy nie było o tem, aby się móc przedostać na drugą stronę wpław, wobec czego drwale schronili się do domku przewoźnika, uważając się za szczęśliwych, że wogóle dach nad głową znaleźli. W chacie nie było ani piecyka, ani jakiegokolwiek bądź miejsca, na którem możnaby rozpalić ogień. Była to poprostu szopa, szerokości dwóch mat[1], z drzwiami, lecz bez okien. Mo-
- ↑ To znaczy, że podłoga jej miała sześć kwadratowych stóp.