powietrza, policjant, patrząc ku północy, zauważył na torze coś, co kazało mu stanąć, przysłonić oczy dłonią a potem spojrzeć na zegar. Zasadniczo czarne oko policjanta japońskiego, podobnie jak bystre oko sępa, rzadko kiedy nie zauważy najdrobniejszego nawet, nic nie znaczącego wypadku w polu swego widzenia. Pamiętam, pewnego razu, w dalekiej Oki, pragnąc przyglądnąć się tańcowi w maskach, wykonywanemu na ulicy przed mym zajazdem, lecz nie chcąc być spostrzeżonym, zrobiłem malutką dziurkę w papierowem oknie na pierwszem piętrze i przypatrywałem się przedstawieniu. Pode mną chodził po ulicy policjant w białym, jak śnieg, mundurze i pelerynce; byliśmy właśnie w środku lata. Zdawało się, że nie widzi ani tańczących, ani tłumu, wśród którego chodził nie oglądając się nawet. A naraz stanął i wpatrzył się akurat w dziurkę w mojem szodżi[1]; bo w tej dziurce ujrzał oko, które po kształcie rozpoznał natychmiast jako oko cudzoziemca. A wówczas wszedł do zajazdu i zaczął się dopytywać o mój pasport, który zresztą był już zameldowany.
To, co policjant na małej stacyjce wiejskiej zauważył, a później też zaraportował, było, iż w odległości przeszło pół mili (ang.) od stacji, dwie osoby wyszły na tor kolejowy, przeszedłszy przez pola ryżowe i prawdopodobnie wyszedłszy z jakiegoś folwarku, znajdującego się w znacznej odległości na północny-zachód od wsi. Jedna z nich, kobieta, jak się tego policjant domyślał z koloru jej sukni i pasa, musiała być bardzo młoda. Poranny pociąg z Tokjo musiał nadjechać w przeciągu paru minut i ze stacji można było zauważyć jego zbliżający się dym. Dwie osoby zaczęły biec szybko wzdłuż toru, którym jechał pociąg. Zniknęły mu z oczu za zakrętem drogi.
- ↑ Papierowa ryba w oknie.