szkoły. Była dobra i ładna. Kimiko sama wyszukała jej męża, do czego użyła całej swej znajomości mężczyzn. Wybrała bardzo dobrodusznego, poczciwego kupca starej daty — człowieka, który nie potrafiłby być złym, nawet gdyby chciał. Umć nie wątpiła o trafności wyboru doświadczonej siostry, który okazał się istotnie szczęśliwym.
Czwartego miesiąca wywieziono Kimiko do przygotowanej dla niej siedziby — do domu, w którym miała zapomnieć o wszystkich przykrych rzeczywistościach życia. Było to coś w rodzaju pałacu z bajki, pogrążonego w uroczej ciszy wielkich, cienistych, milczących ogrodów, otoczonych wysokiemi murami. Mogła się tu czuć, jak odkupiona dobremi uczynkami pokutująca dusza w królestwie Horai.[1] Ale minęła wiosna, nadeszło lato — a Kimiko była wciąż tą samą, zwykłą Kimiko. Dla niewiadomych powodów już trzy razy odroczyła ślub.
Ósmego miesiąca Kimiko spoważniała i łagodnie, lecz bardzo stanowczo, wyłuszczyła mu swe racje:
— Przyszedł czas, że muszę ci powiedzieć coś, co tak długo odkładałam. Dla matki, która dała mi życie, i dla młodszej siostry żyłam w piekle. To przeszło — ale piętno ognia jest na mnie i żadna siła go nie zetrze. Nie taka, jak ja, powinna wejść do twej rodziny — urodzić ci syna — stworzyć ci dom… Pozwól mi mówić — bo co, się tyczy znajomości złego, jestem o wiele mądrzejsza od ciebie… Nie chcę też poniżyć się w oczach ludzkich, stając się twoją żoną… Jestem tylko twoją przyjaciółką, towarzyszką, chwilowym gościem — i to bez żadnej zapłaty. Kiedy mnie tu już nie będzie — a ten dzień stanowczo przyjść musi! —
- ↑ Czyściec japoński.