Strona:Lafcadio Hearn - Czerwony ślub i inne opowiadania.djvu/87

Ta strona została skorygowana.

go przed urzędników destryktu. Ci kazali mu wytłumaczyć w jaki sposób on, kapłan, może posiadać tę głowę, umocowaną do rękawa i jak śmie tak bezwstydnie popisywać się swą zbrodnią przed tłumem.
Kwairijo długi czas śmiał się głośno z tych pytań, a potem odpowiedział:
— Panowie, ja tej głowy do mego rękawa nie przypiąłem. Ona przypięła się sama — i to najzupełniej wbrew mej woli. Nie popełniłem żadnej zbrodni, ponieważ to nie jest głowa człowieka, lecz głowa upiora i, jeśli nawet spowodowałem śmierć upiora, to nie dopuściłem się rozlewu krwi, lecz uczyniłem to tylko w obronie własnego życia.
Tak w dalszym ciągu opowiadał całą historję, wybuchając od czasu do czasu serdecznym śmiechem, kiedy opisywał swą walkę z pięciu głowami.
Ale urzędnicy bynajmniej się nie śmieli. Uważali go za zatwardziałego zbrodniarza, a jego historję za obrazę swej inteligencji. Skutkiem tego, nawet nie badając go dalej, postanowili zarządzić natychmiastową jego egzekucję — wszyscy, jak jeden mąż, wyjąwszy jednego staruszka. Ten stary urzędnik ani razu się podczas śledztwa nie odezwał, kiedy jednak usłyszał wyrok, wydany przez swych kolegów, powstał i rzekł:
— Pozwólcie, byśmy naprzód starannie obejrzeli głowę, bo, jak mi się zdaje, dotychczas tego nie zrobiono. Jeśli kapłan mówi prawdę, głowa sama wyda za nim świadectwo… Dajcie tu głowę!
Wobec tego przedłożono sędziom głowę, trzymającą wciąż w zębach koromę, którą zdjęto z ramion Kwairija. Staruszek zaczął ją obracać i, zbadawszy uważnie, odkrył na karku kilka dziwnych, czerwonych charakterów. Zwróciwszy na to uwagę swych kolegów, zaznaczył również, że w żaden sposób nie widać, aby