Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.

świat zdobi! Jedni zwracają się do słońca, i klaszczą w dłonie, inni na zachód, do świętego Kizuki, prastarej świątyni, albo z kolei na wszystkie cztery strony świata, szepcąc imiona setki bogów, inni znów, pozdrowiwszy boginię ognia patrzą ku Ichibachi, gdzie stoi wielka świątynia Yakushi-Nyorai, i ci nie klaszczą w dłonie, jak to robią wyznawcy religii Szinto, tylko zwyczajem buddyjskim pocierają kilkakrotnie dłonie o siebie. Wszyscy jednak — ponieważ w tej prastarej prowincji Japonii są tylko buddhyści i szintoiści — mówią prastare słowa szintoizmu: „Harai tamai, kiyome tamai to Kami imi tamai!”
„Ho-ke-kyo!”
Mój mały uguisu obudził się nareszcie i rozpoczął już swoją modlitwę poranną. Uguisu, jest to maleńki, święty ptak, który przed wiekami jeszcze przepowiedział przyjście buddhyzmu.
„Ho-ke-kyo!“
W japońskiej mowie Ho-ke-kyo, a w języku sanskryckim Saddharma Pundarika Sutra, co oznacza: Sutra lotosu dobrego prawa! Święta księga sekty Nichirów. Zaprawdę niezbyt szeroka jest wiedza wiary u mojego małego, upierzonego buddhysty! Nic, tylko święte imię księgi powtarzane raz po raz, jak litanja, i przeplatane perlistym świegotem „Hoke kyo“!
Jedno słowo, ale z jaką miękkością tonu i ekstazą dobyte. Po każdem takiem wywołaniu, ptak robi pełną nastroju pauzę, potem następuje ekstatyczny tryl, świegot, znów pauza trwająca około pięciu sekund, potem wolno uroczyście wywołane