Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

skie szczyty dachów świątynnych. Na ulicy tej mieszczą się wszystkie sekty w braterskiej zgodzie — Nichiro-szu, Shingon-szu, Zen-szu, Tendai-szu, a nawet Shin-szu, sekta bardzo niepopularna w Izumie, której wyznawcom zabronione jest modlenie się do Kami. Po za każdym podwórzem świątyni jest cmentarz, czyli hakaba, a po za niemi, w zachodnim kierunku, ciągną się całe szeregi innych świątyń. Ta jedna ulica, o buddhyjskiej architekturze, tworzy olbrzymi labirynt, pełen ogrodowych fragmentów, podwórzy, zaułków i ruin.
Dzisiaj, z przyjemnością i z pożytkiem spędził bym kilka godzin śród tych świątyń, przypatrując się starym posągom o świętych nimbach, siedzących na złotym kwiecie lotosu, ciekawym mamori (amulety), i rzeźbom cmentarnym, rozpoznając śród nich marzących kwan-on, albo uśmiechnięte jizo, zawsze godne uwagi.
Dla tych, którzy studyują życie ludu — wielkie podwórza świątyń buddhyjskich, są niezwykle ciekawe. Były one od niepamiętnych lat miejscem zabaw dla dzieci. Całe generacye szczęśliwych dzieci harcowały tutaj wesoło.
Opiekunki ich, małe dziewczęta, które noszą swoje młodsze rodzeństwo na plecach, przychodzą tutaj codziennie, gdy słońce świeci i bawią się wspólnie w rozmaite zabawne gry — jak w „oni-gokko“ czyli w „djabła”, w „kage-oni” czyli w „cień i demona” i w „mekusan-gokkon”, w coś w rodzaju „ślepej babki”.
Podczas długich, letnich wieczorów na placach tych odbywają się zapasy. Silni, młodzi robotnicy