kiej opieki, tysiące najuboższej ludności udają się w pielgrzymkę. Jest to tylko możliwe w tych warunkach, gdyż, od najdawniejszych czasów, każdy ma za obowiązek przyjąć pielgrzymów, którzy w pewnych gospodach (kishinyado) znajdują dach i miejsce do spoczynku, i którym liczone są tylko koszta ognia, potrzebnego do ugotowania żywności.
Wielka liczba biedaków wędruje tak często więcej, niż miesiąc, zwiedzając trzydzieści trzy wielkie świątynie Kwan-on, albo jeszcze i osiemdziesiąt ośm świątyń Kobo-daishi.
Wszystko to jednak jest niczem, w porównaniu do wielkich pielgrzymek, do tysiąca świątyń sekty Nichirów. Życie całe można przejść w taki sposób; wyszedłszy we wczesnej młodości, powraca się do domu niemal człowiekiem starym. Pomimo to, niemało jest w Matsui mężczyzn i kobiet, którzy tę ogromną wędrówkę odbyli, przeszedłszy całą Japonię, utrzymując się z żebraniny i z rodzaju drobnego po domach handlu.
Pielgrzym, który wyrusza w taką podróż, bierze na plecy małą, podobną do buddhyjskiej szkatułki, skrzynkę, zawierającą odzienie i żywność. W ręce trzyma mosiężną gongę, którą nieprzerwanie dzwoni, przechodząc przez miasto lub wieś, przyczem słychać jego wołanie: „Namu-myo-ho-ren-gekyo”. — Niesie również zawsze małą, niezapisaną książkę, w której kapłan każdej, zwiedzonej przez niego świątyni, przykłada pieczęć atramentem czerwonym. Po skończonej pielgrzymce, książka ta, z tysiącami pieczęci, stanowi w rodzinie bardzo szanowany i cenny przedmiot.
Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/131
Ta strona została uwierzytelniona.