podniosły podziw. Siedzi tak nieruchomo, że robi wrażenie świętej statuy. Uroczystość tej chwili, zostaje jednak wkrótce przerwana mile jego dźwięcznym niskim basem wypowiedzianemi słówkami, podczas gdy oczy jego spoczywają ciągle na mojej twarzy.
Tłumacz objaśnia mi słowa powitania, na które odpowiadam według możności, dziękując za okazaną mi szczególną łaskę.
— Jesteś pan rzeczywiście pierwszym Europejczykiem — mówi mi przez Akirę — który do Oho-Yashiro został dopuszczony. Wielu Europejczyków zwiedzało Kizuki, lecz tylko niewielu wolno było wejść na podwórze świątyni. Pan pierwszy zbliża się do krainy bóstwa. Przed kilku laty nie wpuszczano nawet na podwórze kilku cudzoziemców, którzy z prostej ciekawości zwiedzić chcieli świątynię — ale list Mr. Nishidas, objaśniający nam przyczynę pańskiego przybycia, daje nam możność przyjęcia pana mile u siebie.
Składam powtórne podziękowanie i po jednokrotnej jeszcze wymianie grzeczności, rozmowa ciągnie się dalej przy pomocy Akiry.
— Czy świątynia w Kizuki nie jest starsza od świątyni w Ize? — pytam.
— O wiele starsza — odpowiada guji — jest tak stara, że nie możemy nawet podać dokładnie lat jej istnienia. Została ona zbudowana na rozkaz bogini słońca, jeszcze w czasach, gdy byli tylko sami bogowie. Wówczas przedstawiała się okazale.
Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/178
Ta strona została uwierzytelniona.