z sześcioma otworami i tak wielką, że zajmowała całe wnętrze. Gdy zbliżył się, by coś więcej zobaczyć, Awabi zamieniła się nagle w wielkiego, więcej niż pięćdziesiąt stóp długiego węża, który wił się sycząc tak strasznie, że Naomasu i jego towarzysze uciekli, nic nie zobaczywszy. Od tego czasu Naomasu czcił już wszystkich bogów.
Guji zwrócił następnie moją uwagę na szczególne relikwie, które leżały na długiej, niskiej ławce, obciągniętej białym jedwabiem: zwierciadło metalowe, które znaleziono przed siedmiuset laty przy przebudowie świątyni, klejnoty z onyksu i jaspisu, flet chiński, kilka wspaniałych mieczów, dary od Shogungen i cesarzy, hełmy cudownej antycznej roboty, pęk olbrzymich strzał o podwójnych mosiężnych głowach i widlastych, ostro szlifowanych końcach.
Gdy obejrzałem już wszystkie relikwie i dowiedziałem się historyi każdej, podniósł się guji i rzekł:
— Teraz pokażemy panu stare żarzewie, z którego rozniecany bywa ogień święty.
Schodzimy znowu na dół i wchodzimy do obszernego budynku, umieszczonego z boku podwórza i tak wielkiego jak hala do modlitwy. Ku mojemu miłemu zdziwieniu w głębi widzę piękny, wielki stół mahoniowy, z takiemiż krzesłami, do przyjmo-
dziurek zależy od wieku i wielkości zawartego wewnątrz zwierzęcia.