wania gości. Podają krzesło mnie i tłumaczowi, guji zaś z kapłanami siada na stole. Służący stawia przedemną piękną, brązową podstawę, mniej więcej na trzy stopy długą, na której spoczywa coś owalnego, troskliwie zawiniętego w śnieżnej białości chustkę. Guji zdejmuje zasłonę i widzę najprymitywniejszych form żarzewie, znane ogólnie na Wschodzie. Jest to prosty, bardzo gruby, prawie dwa i pół stopy długi, biały kawał drzewa z szeregiem wywierconych otworów na wierzchnich brzegach, tak, że każda górna część otworu przechodzi przez bok bala. Gdy się w otworach tych umocuje drążki i szybko między dłońmi obraca, zapala się ogień. Drążki te są na dwie stopy długie i mają grubość zwykłego ołówka. Podczas gdy oglądam ten prymitywny przyrząd, którego wynalazek przypisuje tradycya bogom, kapłan stawia na stole lekką, drewnianą szkatułkę. Ma ona trzy stopy długości, ośmnaście cali szerokości, a w środku jest na cztery cale wysoka, tak że pokrywa tworzy na niej sklepienie na kształt szyldkretowej czary. Przedmiot ten zrobiony jest z tego samego drzewa hinoki, co i żarzewie, a dwa długie, wąskie drążki leżą obok. Na razie biorę to także za żarzewie, ale żadna istota ludzka nie wpadnie na to, co to jest naprawdę. Nazywa się Koto-ita, a jest najpierwszym, prymitywnym instrumentem muzycznym. Drążki służą do uderzania. Na znak guji, dwaj kapłani stawiają szkatułkę na podłodze, siadają obaj po jednej stronie, biorą drążki i wolno, rytmicznie uderzają w pokrywę, intonując równo-
Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/184
Ta strona została uwierzytelniona.